DEKADA - OPINIE

Ktos probowal zrobic rockandrollowy pub ale mu troszeczke nie wyszlo.Z rockandrollowych klimatow to sa tylko plakaty na scianach tanczacych par. A gdzie flippery, szafy grajace i fajne rockandrolowe bandy???. No i te ceny . Snobizm, bufonada itp.
Sorry ale nie polecam.

Uważam ze wlasciciele takich lokali powinni swoich
ochroniarzy najpierw wyslac do szkoly a dopiero póĽniej stawiac ich przy drzwiach.
Zazwyczaj duzo gotówki zostawiam w takich lokalach
wiec skoro nie chca to nie.
Jak juz ktos powiedzial w stolicy jest duzo fajnych miejsc.

Totalny bezsens.Kilka pytań na początek:
1)Kim są bramkarze(pewnie podstawówka to ich maksimum możliwości)- zachowują się jak gospodarze lokalu(niczego nie ujmując właścicielowi);
2)Jakie są kryteria wpuszczania normalnych gości do środka???
Na te pytania może chyba odpowiedzieć czysty Rachunek Prawdopodobieństwa.
Ludzie miejcie swoja GODNOŚĆ i nie idżcie tam gdzie was wyganiają.Mało jest PUB-ów w Stolicy?
I jeszcze jedna uwaga do Szanownego Właściciela(jeśli sam nie ogląda tych stron to może znajomi mu coś podpowiedzą) - ZASTANÓW SIE TROSZKE NAD TYM CO ROBISZ.SAMO ZBIJANIE KASY TO CHWYT NA POZIOMIE ...(już nie powiem kogo)


Jeden gość mniej - (oby tak dalej - powodzenia)

Dekada to polskie polaczenie atmosfery z Champions w Marroitt'cie i SPE w Sheratonie - polaczenie bardzo udane. Miejsce ma swoj specyficzny charakter - aby sie dowiedziec jaki, trzeba koniecznie tam pojsc w sobote. Sobotnia, karnawalowa Dekada 'kasuje' wszystkie dyskoteki. Wstep wolny, a zabawa na poziomie. Dobre miejsce, aby zawierac nowe znajomosci. Przychodza atrakcyjne, komunikatywne kobiety i dzentelmeni. Obsluga (rezerwacje) jest malo elastyczna, czego nie mozna powiedziec o wspolwlascicielu. Jezeli chodzi o jedzenie to porcje tam duze i calkiem smakowite. Recepta na wejscie: pewnosc siebie i odpowiedni stroj - bramkarze zawsze mowia 'dobry wieczor' i 'dobranoc'. Otwieraja takze drzwi. Dobrej zabawy!

Milo zaaranzowany lokal. Wlasciciele maja juz pewne doswiadczenie w prowadzeniu tzw. pubow (np. Lolek), ale nie ustrzegli sie bledow. Np. bedac w tym lokalu jakis czas temu w niedziele probowalem zarezerwowac stolik na ok 20 osob na nastepny piatek. Od kompetentnego menagera (bardzo sympatyczny szczuply czlowiek, aczkolwiek mi kompletnie nieznany) dowiedzialem sie, ze polityka tego pubu jest taka, ze w piatki, niedziele i jeszcze jeden dzien (bodajze wtorek) nie sa przyjmowane zadne rezerwacje. Coprawda podczas rozmowy ow menager zastrzegal sie, ze moze sie zdarzyc wyjatek, i caly lokal zostanie wynajety przez jakas firme, ale na ten piatek nic takiego nie jest przygotowywane. Ze spokojem obdzwonilem w ciagu 2 nastepnych dni znajomych i ustalilismy miejsce imprezy. Menager dal mi tez dobra rade, zeby przyjsc przed 19, bo potem moze byc trudno o stolik. Nastal piatek, do lokalu przybylem juz w towarzystwie i na miejscu sie okazalo, ze, o dziwo, caly lokal jest zarezerwowany. Po krotkim wyjasnianiu sprawy z jednym z wlascicieli lokalu (tym razem znanym mi, tym korpulentnym, drugiego znanego mi wlasciciela nie zauwazylem ani w niedziele, ani w piatek) dowiedzielismy sie, ze w zadnym wypadku cala grupa nie zostanie wpuszczona do srodka. Udalismy sie do Lolka, co jak sie okazalo nie bylo najlepszym pomyslem. Owszem, ochrona po grzecznym dzien dobry przepuscila mnie (jako stalego klienta) ale mimo pustek wewnatrz nie chciano wpuscic ludzi, ktorzy ze mna przyszli, i dano mi do zrozumienia, ze osoby, ktore przyjda pozniej aby do nas dolaczyc tez najprawdopodobniej nie wejda. Mimo, ze bardzo lubie Dekade, jak rowniez i Lolka, w ktorym w ciagu 2 pierwszych lat istnienia bywalem srednio 3 razy w tygodniu, pozostal mi niesmak po tym incydencie. Dekada, tak jak Lolek, staje sie bardzo hermetycznym, moznaby powiedziec elitarnym lokalem. Szkoda, ze wybor osob ktore przebywaja w srodku odbywa sie zbyt czesto na sposob losowy.

Wszystko było by OK gdyby nie blokada na wejściu.Bramkarze wredni do granic mozliwosci.Chyba czekaja na 'napiwek'.

dzisiaj (05.2.00) próbowałem ok. godz.19.00 wejść do klubu wraz z żoną. Niestety zostaliśmy nie wpuszczeni przez ochronę - z nie jasnych dla nas powodów. Niechcąc się denerwować, nie chcieliśmy oponować. Nie chcą - to nie - jednego klienta mniej.
Ochroniarz chciał sprostać najwidoczniej wymaganiom swego zawodu - głosem nie znoszącym sprzeciwu ani klientów, informował nas o zakazie.