FRET @ PORTER - OPINIE

Lokal bardzo sympatyczny i nastrojowy .Smaczne jedzenie i mila obsluga.

Niedawno odwiedziłam ten lokal i nie rozumiem negtywnych recenzji. Jedzenie bardzo dobre a i obsługa przemiła może tylko na potrawy trzeba troszke dłużej czekać, ale polecam z czystym sumieniem. Bardzo ciekawy wystrój i nastrojowa muzyka. Napewno jeszccze odwiedze to miejsce.

Jedzenie nie zle , czas oczekiwania bez nadziejny, serwis do
niczego, co druga pozycja w karcie nie do osiagniecia ,tj. z winami.
Szef przemily.

hi! WCALE NIE ZAMIERZAM CHWALIĆ,BO WESZLIŚMY I WYSZLISMY...DLACZEGO? BO ZOSTALIŚMY POTRAKTOWANI JAK PIATE KOŁO U WOZA - MAKABRA ! WIDZĄC ZAREZERWOWANE NIEKTÓRE STOLIKI GRZECZNIE SPYTALISMY SIE GDZIE MOZEMY USIĄŚĆ A "ZAMIATAJĄCA PODŁOGĘ OSOBA CHYBA PŁCI ZEŃSKIEJ" PODIRYTOWANYM GŁOSEM P RZ E M Ó W I Ł A (!) : "ale tu jest jeszcze zamknięte." CÓŻ ZA TRAFNA ODPOWIEDZ!BINGO:))NA TAKIE TRAKTOWANIE CZEKAJĄ KLIENCI.DELIKATNIE MÓWIĄC : "DO D..."

chiałam jeszcze coś dodać a propo`s jedzenia. Zamówiłam sobie jedzenie, po czym kelner poinformował mnie że muszę zamówić mięso. Mówię więc, że jestem wegetarianką i nie zamówię mięsa. Co odpowiedział? "To nie moj problem". Co to za lokal w ktorym wymusza się zamawianie czegoś, czego i tak się nie zje!?

Moja noga w życiu tam nie postanie!!! odwiedziłam to miejsce na moje nieszczęśćie 7.09. Kelner który mnie obsługiwał nie dość że stał niechlujnie, jakby rozmawiał z jakąś natrętną nastolatką (mam 21 lat co widać!!),to był niegrzeczny i opryskilwy! Gdy podeszlam do niego żeby zwrócić mu uwagę na zachowanie, dłubał sobie czymś w zębach nie racząc wyjąć tego na czas rozmowy. Takiego chama ciężko spotkać w normalnym towarzystwie a co dopiero kelner i to na Starówce!!!! Kto go zatrudnił do jasnej anieli?!?!?!

Miły wystrój i ciekawe miejsce zachęca do wejścia, ale obsługa pozostawia do życzenia więcej niż wiele, kelnerzy słaniają się na nogach, menu zupełnie przeciętne i upiornie długi czas oczekiwania na cokolwiek, że nie wspomnę o dopisywaniu 20 procentowego napiwku do rachunku lub podawaniu drinka z 50 zamiast z 100 wódki. Jedyni goście na których obsługa lokalu zwraca jakąkolwiek uwagę to właściciele tegoż lokalu. To z resztą nie jedyne ich przedsięwzięcie w Warszawie. Mam nadzieję, że wkrótce zakończy się ono tak samo jak i inne działania (lub raczej próby działań) tej pary w sferze dostarczenia warszawiakom drogiej rozrywki bardzo wątpliwej jakości - klienci po pewnym czasie przestają przychodzić tam, gdzie ktoś ich robi w balona.