THE MEXICAN - OPINIE

jakos gura ujdzie jeszcze ale dul jest okropny jak w takich warunkach mozna podawac klientom obiady we wroclawiu

ta knajpa jest do d... jedzenie do d... raz przypadkiem zauwazylem jak podaja jedzenia pluja z podlogi daja na talerz nigdy tam wiecej nie przyjde we wroclawiu

Niestety muszę się zgodzić z większością przedmówców - NIE CHODŹCIE DO THE MEXICAN W WARSZAWIE !!! Byliśmy wczoraj na Podwalu i porównując z Poznaniem - hmmmm - jak to się mówi nie porównuj g.... do twarogu. Pierwsze zamówienie zanim wszyscy znajomi się zebrali piwo - ciepłe, bez gazu - w pomieszczeniu w którym było ze 30 stopni extra - tak - ze 30 stopni i nie żartuję - jedno na czym nie oszczędzają to ogrzewanie w niektórych salach - mówię niektórych bo koło baru było normalnie, tylko dalej ukrop. Jak poprosiliśmy o przykręcenie oczywiście powiedzieli że zrobimy co się da, ale chyba się nie dało, bo nic się nie zmieniło. Potem jedzenie i margerita, o której może najpierw - nigdy ale to nigdy jak już tam traficie nie bierzcie miętowej - chociaż nigdy go nie próbowałem to smakowała jak Ludwik (może nie dali rady wypłukać kielicha). Jak powiedział mój kumpel - "czymś takim zawsze myłem kibel, ale żeby to pić"... Teraz jedzenie - Fajitas pyszne - tego nie można im zarzucić, ale Enchilada masakra - w wieprzowym były może ze 2-3 małe kawałki mięsa, a reszta to pasta fasolowa, zresztą mało apetycznie wyglądająca i tak samo smakująca. Kapusta do Enchialdy - straszna - nawet nie potrafię do niczego porównać, a na dodatek wszystko ledwo co ciepłe, o gorącym to trzeba zapomnieć. Co jeszcze - byliśmy tam ze 2 godziny na imprezie urodzinowej kumpla. Słyszałem wcześniej że jak ktoś ma urodziny to robią jakąś akcję ze zgaszeniem świateł, jakimś zorro wpadającym z torcikiem dla solenizanta - szczerze mówiąc bardziej zależało nam na zobaczeniu i ponabijaniu się niż na tym torciku, ale jak robią to niech robią. Nic z tego - byłem 2 razy u szefa sali powiedzieć że są urodziny i miał to za przeproszeniem w d... - mówił tylko tak tak - się zrobi - i kuźwa nic. Jak koleżanka poszła 3 raz, okazało się że nikomu tego nie przekazał. Jak już się dowiedzieli to przynieśli jakąś kulkę lodów z płonącym ogniem w środku, postawili i poszli sobie - bez żadnej akcji - nie wierzcie zatem w takie akcje. Jedyny plus na koniec - kelner i kelnerka mili - jako jedyni się starali, czego nie można powiedzieć o kierowniku sali i kucharzach.
Pozdrawiam i jeszcze raz powtarzam - jest wiele przyjemniejszych miejsc w Warszawie, chociażby U Szwejka, Hubertus & Elio i wiele innych - jeśli są miejsca tam to nie trać czasu na THE MEXICAN !!!!

Ja mam podobne wrazenie, jak Ewa kilka recenzji nizej. Jakies rok temu zamawiajac tam burrito dostawalem tortille wypelniona mieskiem i pasta. Bylem wczoraj i dostalem tortille wypelniona pasta fasolowa. Kurczaka sladowe ilosci. Druga sprawa to obsluga. Kelnerki bardziej zajete gadaniem z barmanem i znajomymi. Czekalem 15 minut na samo menu, potem po kolejnych 15 musialem lapac kelnerke, by przyjela ode mnie zamowienie, gdyz sama raczej nie chciala podejsc. Potem pol godziny czekania, ale to jestem w stanie zrozumiec, w koncu danie sie troche robi. Podsumowujac, 9 miesiecy temu super. Teraz troche zenada. Juz pomijam fakt, ze muzyka troche meczaca, malo mexicana (nie liczac dwoch el mariachi spiewajacych wesolo tequila boom boom!). Ogolem nie polecam. A szkoda, bo to chyba jedna z niewielu knajp serwujacych takie jedzenie.

Knajpa, jedzenie itd fajne - ALE W ŁODZI - w Warszawie tylko wystroj podobny , reszta bardzo przeciętna

NIE POLECAM!
Może Was spotkać niemiła niespodzianka, jeśli Was nie wpuszczą.
W ostanią środę wybraliśmy się ze znajomymi o godz. 16 po pracy na piwo .
Pomimo, iż były wolne stoliki powiedziano nam, że nie ma miejsca dla 8 osób :(

Impreza bardzo fajna. Nie ma do czego się przyczepić. Wszedłem około 1ej. ludzi w sam raz. Zrobiłem zamówienie na około 150 zł i zaproszone mnie do stolika z rezerwacją. Potańczyłem i pogadałem z ludźmi. Wszystko tak jak powinno być no może z małym wyjątkiem, że przydałoby się trochę więcej urodziwych klubowiczek... ale to przecież kwestia gustu.