U FISZERA

Chodziłem tam ze znajomymi, gdy było to jedno z najciekawszych miejsc do potańczenia (poszukać Alcatraz w l. 90-tych). Potem chodziłem z Żoną i dzieciakami na obiady. Może to kwestia sentymentu do miejsca. Ale nie spotkałem tam chyba nigdy takich problemów, jakie frustrują innych komentujących. Pomysł na potrawy sezonowe - bardzo dobry. Czy mamy sezon na szparagi, krewetki, czy inną kuchnię - zawsze jedzenie jest pyszne.
Ceny nie są bardziej wyśrubowane niż w innych, wiekowych lokalach warszawskich.
To miejsce ma swój - może specyficzny - ale charakterek, którego nie zmienia od lat. Że obsługa różna - jeszcze raz - ja nie spotkałem się tam chyba nigdy z brakiem kultury z ich strony. Także - de gustibus non est disputandum. Wszystko zależy od tego, czego spodziewamy się po lokalu. To jest po prostu miejsce, gdzie można napić się piwa i dobrze zjeść. Żaden lokal trendy, czy jazzy. I to mi bardzo odpowiada.
Nieszczęśliwych wysłałbym do Cesarskiego Pałacu, przy pl. Teatralnym, tudzież restauracji meksykańskiej obok. W pałacu cesarskim zostawią tyle pieniędzy, że wstyd im będzie krytykować. A w meksykańskiej zjedzą dobre żarcie za przystępną cenę.
Fiszer jest knajpą z bardziej niemieckim charakterem (może nie tak, jak Bierhale - za to jedzenie jest super ... w przeciwieństwie do ostatniego), gdzie człowiek po prostu się dobrze naje.

Lokal bardzo fajny, jedzenie jest tam naprawde dobre szczególnie krewetki! najlepsze w miescie!!!, a co do obsługi-----serdeczne pozdrowienia dla P. Jagody fantastyczna dziewczyna!!!!!!!!!