Smaki Pogodzinach :: Blog

Rabarbar Double Bill

26 maja 2012

Rabarbar Double Bill

O rabarbarze już było, ale lato to jedyny okres, kiedy spożycie tego warzywa wzrasta wprost proporcjonalnie do temperatury powietrza na zewnątrz. Wzrasta, potem utrzymuje się na dość wysokim poziomie, następnie się lekko przejada, żeby na koniec odejść w zapomnienie przez następne, dłużące się pory roku. Obecnie jestem w fazie totalnej rabarbarowej zajawki.

Po pierwsze, w tym tygodniu było ciasto drożdżowe. Nigdy w życiu ciasta drożdżowego nie robiłam, co nie oznacza, że nie próbowałam. Kilka lat temu, zainspirowana pączkami mojej mamy, chciałam sama je zrobić dla przyjaciół. Skończyło się alarmem przeciwpożarowym i traumą drożdżową na kilka lat. Do momentu, kiedy rabarbar-szał znów mnie obezwładnił i zobaczyłam na blogu Małgosi Minty przepis na ciasto drożdżowe z rabarbarem. Po prostu.

/mmintafood.wordpress.com/2012/05/14/ciasto-drozdzowe-z-rabarbarem/


Ciasto drożdżowe z rabarbarem i kruszonką


Ciasto:


Zaczyn:


1/2 saszetki (ok. 1 łyżeczka) suchych drożdży
 - ja użyłam świeżych drożdży, około łyżeczki

125 ml mleka, ciepłego

65 g mąki


szczypta cukru

 

Dodatkowo:


350 g mąki
75 g cukru
szczypta soli


125 ml mleka, ciepłego


50 g masła, stopionego i ostudzonego


2 jajka, w temperaturze pokojowej


1 łyżeczka esencji waniliowej

  •  
  • Kruszonka:

  •  

75 g mąki


50 g cukru


50 g masła
szczypta soli

500 g rabarbaru


2 łyżki cukru (Minta dała cukier aromatyzowany wanilią, a ja dodałam cukru trzcinowego)

Minta wspomina o wyrabianiu ciasta w robocie kuchennym z hakiem, ale ja, z prostej przyczyny – brak robota kuchennego - wyrabiałam ręką. I powiem Wam, że z tym była najlepsza zabawa.

A teraz:

Przygotuj rabarbar – pozbądź się końcówek, umyj, pokrój na małe kawałki. Następnym razem, jak będę robić to ciasto, natnę rabarbar po całej długości, tak żeby sok wyszedł z niego w czasie pieczenia (tak, jak się dzieje ze śliwkami w cieście)

Teraz czas na zaczyn. Wlej mleko, dodaj drożdże, mąkę i cukier i wymieszaj. Odstaw na 10 minut pod przykryciem w ciepłym miejscu. Uwaga, to ciasto wychodzi dość rzadkie.

Po 10 minutach, dodaj resztę mąki i cukier, dokładnie wymieszaj, aż powstanie jednolite ciasto. Ponownie odstaw na 45-60 minut pod przykryciem, aż ciasto podwoi swoją objętość. To pisze Minta, ładnie to brzmi. Tu się zaczęły minimalne schody, no powiedzmy jeden schodek. Ciasto nie podwoiło objętości, natomiast leciutko spuchło. A poza tym nie do końca wyglądało na jednolite, powiedziałabym raczej, że chciało się zważyć. 

Po tym czasie, w moim przypadku po 50 minutach, dodaj stopione masło, 2 jajka, esencję waniliową i wyrób ciasto przez ok. 10 minut, aż będzie elastyczne i zacznie odchodzić od ścianek miski i dłoni. Tutaj też pomyślałam, że moje wysiłki poszły na marne. Bo po pierwsze ciasto się niesamowicie kleiło i wcale nie chciało odchodzić od miski, tym bardziej od rąk. Potraktowałam je techniką mojej mamy pozwalającą na wprowadzenie jak największej ilości powietrza do ciasta. Ruch ręki przypomina poklepywanie ciasta, które wydaje przy tym fajne odgłosy. Jednocześnie, kiedy ręka jest zanurzona w cieście, palce zginają się w taki sposób, jakbyś dotykała lub gładziła nimi czyjś pokaźny nos, od nasady do czubka. 

 

Kiedy już ciasto zacznie odchodzić od miski, lub ręka odpada, przełóż ciasto do miski wysmarowanej masłem i odstaw na godzinę. Tutaj przechytrzyłam moje ciasto. Ponieważ nie chciało odchodzić tak chętnie, wyłożyłam je do miski i zostawiłam na 3 godziny. Wyszłam z domu i udałam, że całkowicie o nim zapomniałam. Oczywiście starannie przykryłam ściereczką, fartuchem i jeszcze jedną ściereczką, żeby się w końcu zdecydowało na wyrośnięcie.

Na samym początku zrobiłam kruszonkę. Mieszasz mąkę, cukier, sól i masło pokrojone na małe kawałki. Kiedy wszystkie składniki się wymieszają, odstaw kruszonkę do lodówki.

Kiedy już ciasto wyrośnie, wyłóż do blachy. Rozciągnij je tak, żeby tworzyło grubszą warstwę. Odstawiasz na 15 minut pod przykryciem. Ja piekłam swoje cudo w blaszce o rozmiarach 25x40cm. Układasz, lub lekko wtykasz kawałki rabarbaru wcześniej wymieszanego z cukrem. Posypujesz kruszonką. Wkładasz do piekarnika. Pieczesz w temperaturze 180 stopni przez ok 40 minut, dopóki kruszonka się nie przyrumieni, a boki ciasta nie zaczną się poważnie złocić. Ostudź. Jedz, wąchaj, częstuj gości, rozdawaj, bo takie pyszności zdarzają się tylko teraz. Tylko w lecie. 

Na drugi dzień, kiedy blaszka zaświeciła pustką, pojechałam do kawiarni Bułkę przez Bibułkę przy Puławskiej 24 na kanapkę pt. Tuńczyk na Boczku i zamówiłam pyszną lemoniadę rabarbarowo-truskawkową. 7 złotych za szklankę.

Doświadczenie smakowo-wizualne tego boskiego Summer Drinka wynagrodziło pewne zgrzyty

Dość drogo, jak na mój gust, ale rozumiem, że truskawki są jeszcze drogie. Toż to dopiero maj. Smak jednak wynagrodził wewnetrzny zgrzyt wydawania tylu PLN-ów za lemoniadę. Kanapka też niczego sobie. Na chlebku typu ciabatta, podana z miseczką coleslaw.

Doskonała porcja na taki dzień, jak wczoraj, czyli gorące popołudnie. Podana na grubej desce. Przyjemne miejsce, niezbyt tłocznie. Duży stół na środku, kanapa dla dwojga, miejsca przy oknie I kilka stolików po drugiej stronie sali. Na pewno wrócę. Na pewno będę chciała spróbować ich śniadań, które serwują cały dzień. I czekam na jakieś ciacho z rabarbarem... Niedługo ciąg dalszy rabarbarowych perypetii...

śniadania serwowane są tam cały dzień

 

Magdalena Malinowska

Naczelna Kulturalno-Kulinarna

Poprzedni wpis Następny wpis

loading...