Dzisiaj będzie krótko o tym, jak zaimponować bratankom, którzy lubią pizzę zamawianą przez telefon, podnieść sobie samoocenę i zaoszczędzić trochę kasy. Czyli pizza robiona w domu, a raczej małe pizzetki, które możecie wziąć ze sobą do pracy. Albo na basen, i niekoniecznie spożywać w jaccuzzi, ale po wysiłku półtoragodzinnego zjeżdżania na ślizgawce wodnej, gwarantuję Wam, że nie ma nic lepszego, jak zimna, ale ciągle świeża pizza domowej roboty. Jedzona niby od niechcenia, kiedy jeszcze włosy schną, a płuca znów się kurczą do normalnych rozmiarów.
Tym razem inspiracją jest od dawna wielbiona przez miliony pań i panów na całym świecie, boska Nigella, Bogini Zacisza Domowego, która na wstępie zaznacza, że jej boginią domową jest Lisa Grillo. Kto słyszał o Lisie? Nigella wyjaśnia, że nie sposób jest zrobić prawdziwej pizzy bez pieca, więc przepis domowy jest przystosowany do warunków domowych.
Składniki na ciasto:
250g mąki pszennej, Nigella sugeruje użycie włoskiej mąki typu 00
1 łyżeczka z górką drożdży w proszku, lub 3 łyżki stołowe świeżych drożdży
pół łyżeczki soli
około 150 ml ciepłej wody
2 łyżki oliwy z oliwek, ja używam więcej oliwy, bo widziałam, jak to się robi we włoskim domu
Na górę:
mozzarella /125g, na upartego jedna wystarczy/
puszka całych pomidorów
kilka ząbków czosnku
sól i cukier do zneutralizowania kwasowości pomidorów
-
Sos czosnkowy, na specjalne życzenie jednego z bratanków, tak żeby było, jakbyśmy zamawiali tę pizzę przez telefon:
-
3 ząbki czosnku, drobno pokrojone
-
śmietana 12%
-
łyżka majonezu
-
sól i pieprz
Z podanej ilości składników wychodzi ok 12 małych pizzetek o średnicy 5-7 centymetrów.
Wsypujemy mąkę do dużej miski. Wlewamy oliwę, dodajemy sól. Zalewamy drożdże ciepłą wodą, a następnie mieszamy z mąką. Dodajemy ciepłą wodę i zagniatamy. Jeśli ciasto jest zbyt gęste, dodajemy więcej wody. Jeśli jest rzadkie, przylepia się do rąk i wcale nie wygląda tak, jakby miała wyjść z tego pizza, to właśnie wtedy, jak mówi Nigella, jesteśmy na dobrej drodze do ugniecenia ciasta na pizzę. Moim zdaniem, ważne są ciepłe ręce i ochota na zagniatanie. Uważam, że wszelkie ciasta z dodatkiem drożdży bywają kapryśne i to ciasto nigdy nie wyjdzie tak samo, jak poprzednim razem. Dlatego ciepłe ręce, dobre nastawienie i czas, w którym pozwalamy, żeby ciasto sobie rosło. są niezbędne. Oto trzy słowa klucze do udanej bazy na pizzę.
W międzyczasie, nastawiamy piekarnik na … Nigella mówi 240 stopni C, ale ja nastawiam na 190 stopni, bo ostatnio przypaliłam pizzę trzymając się jej dyrektyw. Kiedy ciasto wyrosło, czyli przynajmniej podwoiło swoją objętość, pozbywamy się powietrza z niego poprzez tzw. pizza knock out, czyli kilka prawych sierpowych prosto w miskę. Zagniatamy przez chwilę, rwiemy na małe kawałki, tworzymy kulki i rozciągamy ciasto na blasze wysmarowanej oliwą.
Nigella sugeruje wstawić ciasto na 20 minut do piekarnika, a dopiero potem dodać pomidory i ser. Ja wstawiam najpierw bazę z pomidorami na ok 20 minut, a później dodaję ser. Pizza jest gotowa, kiedy ser już się porządnie rozpuścił i zaczyna skwierczeć na blaszce, a w powietrzu unosi się zapach, który od zeszłego weekendu będę teraz zawsze kojarzyć z Iron Manem. I Warszawianką.
Magdalena Malinowska
Naczelna Kulturno-Kulinarna