BAJKOPRAWD. Marcin Gokieli. Głossolo.
Czwarty czwartek [vol. 5]
22 września (czwartek)godz. 20.30
Chłodna 25
Tłum był coraz to gorszy i gorszy. „Najdziwniejsze jest to”, pomyślała, „że jest coraz większy i coraz gorszy!”
- Więc nie będziesz się bała?
Poza tym było zupełnie cicho. Cichuteńko.
- No nie. Już się nie boję. Nie będę.
Niech się kłębią, ale bez przesady. Proszę!
- Nawet jakbyś musiała wszystko wyjaśnić po kolei?
To nie był jej głos. Co tam zresztą! Niech sobie będzie, czyj chce. Miły głos.
- Wyjaśnię wszystko, jak trzeba. Jedna rzecz, druga, trzecia, i tak dalej. Aż do samego końca.
Głos kaszlał. Parskał. Jego też robiło się coraz więcej. Tłum się cieszył! Brał po kawałku głosu, i dzielił między siebie. W całkowitym milczeniu!
- Tak? Na pewno? A jak końca nie będzie widać? Jak na początku nie będzie go wcale a wcale widać?
Poczekam, aż odkaszlnie, pomyślała.
- Nie będę się bała ani końca, ani nawet początku! Samego początku!
Wyraźnie ci ludzie nie mają co ze sobą zrobić. Staną, głosu posłuchają. Niech stoją, co mi tam.
- Jak będzie huk! Będzie jęczący skowyt i dudnienie. I jeszcze do tego histeryczny ryk!
Nie przynudza? Nie zanudza? Jeszcze nie?
- Wezmę pole, pomyślę chwilę, nakreślę, powiem, co i jak, i tyle. Po kolei.
Mój głos, jego głos, ich głos. Niech sobie biorą, co chcą!
- Kolejnością się nie wykręcisz!
Dosyć już tego...
- Ja nie chce nic kręcić. Nie kręciłam i nie będę kręcić. Powiem samą prawdę, tak jak jest, i to po kolei.
„Głupi głos!”, pomyślała. Starczy już tego gadania!
Zebrała wszystkie rzeczy i ułożyła je po kolei. Póki tłum wszystkiego nie rozbabrze.
...
Cykl koncertów solo Marcina Gokieli, co czwarty czwartek.
Na występy składa się dźwięk, wydawany przy pomocy głosu, stukania, albo jeszcze czegoś innego - oraz pewna historia.
W tych opowieściach nie brak dziwacznych szczegółów, pokrętnych formuł językowych, czy nietypowych postaci. Słuchacz ma do czynienia z wyraźnie zarysowaną fabułą, ale może równie dobrze skupić się na śledzeniu konstrukcji rytmów słownych bądź przemian w statusie metafizycznym poszczególnych postaci. Niech sobie robi, co chce.
Nie były pomyślane jako teksty do lektury książkowej. Przede wszystkim miały być opowiadane na żywo. Miały wchodzić do głowy słuchacza znienacka, reagować z barwami czy rytmami... Dzięki opowieści zarówno słuchacz ma czuć, że dźwięk na pewną strukturę: początek, rozwinięcie, koniec.
Te teksty nie są historiami, które trzeba poznać, lecz raczej pełnią funkcję ilustrowanego atlasu, dzięki któremu słuchacz będzie sobie mógł myśleć i wyobrażać różne rzeczy, które go interesują. Może siedzieć, słuchać koncertu, wziąć z niego co chce, zastanawiać się, czy to nie jest bardziej jednak słuchowisko albo teatrzyk. Jego sprawa.
Te koncerty mają sprawić, że poznawanie fikcyjnych historii przestanie wreszcie dostarczać duchowej strawy, że stanie się rozróbą.
WSTĘP 10 ZŁ