VIVA - PLANET MISIC CLUB

Do wizyty tutaj zachecila mnie serwowane tu meksykanska kuchnia. Tenze element byl, jak sie pozniej okzalo, jedynym, ktory mnie nie zawiodl. Dosc smaczne i tanie buritos z makaronem pomidorowym po meksykansku, czyli "na ostro" (14 zl) oraz pierozki z rownie pikantnym farszem (10 zl) okazaly sie bardzo smakowite. Dramat rozegral sie jednak w momencie kiedy przyszlo mi miec watpliwa przyjemnosc obcowania z tutejsza obsluga.
Kelnerka zamowiono przeze mnie cole przyniosla w puszce i nawet nie zadala sobie trudu aby ja przy mnie otworzyc. Nastepnie, na moja wyrazna i stanowcza prosbe zrobila to, ale wypelnila moja szklanke cola az po brzegi, tak ze ujrzalem wystajacy ponad szklanke menisk ! Drzaca z podirytowania dlon nie pomagala mi wcale w doprowadzeniu do ust szklanki, z ktorej juz zaczynaly "plakac" po brzegach delikatne "lezki" coli ! W pewnym momencie do restauracji wtargnal awanturujacy sie jegomosc pod wplywem alkoholu, ani kelnerzy, ani rosli panowie sniacy, a moze raczej wyobrazajacy sobie, iz sa ochroniarzami nie byli w stanie nic z nim zrobic. Gentelman ow mamrotal pod nosem, iz chce zupe, miotal sie po lokalu a prezacy dotychczas meznie klatki piersiowe ochroniarze stali zaklopotani, szukawszy najwyrazniej kogos kto wydalby im dyspozycje, wytlumaczyl co robi sie w takiej sytuacji albo chociaz przytulil ich matczynie z nalezyta czuloscia i zdjal z nich te potezna odpowiedzialnosc jaka zaczela niespodziewanie spoczywac na ich barkach. Jedzenie mi smakowalo, wystroj takze nie pozostawia nic do zyczenia ale indolencja kelnerki i ochrony kaze mi omijac to miejsce...czego i innym zycze !