Z Wrocławia
(użytkownik niezarejestrowany)
2012-08-31 14:59:10
OSTRZEGAM
Zdecydowanie odradzam wizytę w restauracji U Barssa.
Byliśmy w Warszawie po wielu latach nieobecności i zwyczajowo wybraliśmy się na Stare Miasto. Skusił nasz intrygujący szyld w stylu retro. Po rodzinnej decyzji zajęliśmy stolik. Kelner podszedł i powiedział, że właśnie ten jest zarezerwowany, mimo że byliśmy jedynymi gośćmi w ogródku. Czekaliśmy na jadłospis ponad kwadrans. Przyniósł go inny kelner. Szybko wybraliśmy, ale steków nie było. Kelner nawet nie przeprosił za brak asortymentu. Zamówiliśmy kaczkę z sałatą, ale jedna porcja miała być bez ziemniaków. Kelner, znowu inny, powiedział, że nie wydaje się porcji bez warzyw. Trudno. Na kaczki czekaliśmy kolejne 5o minut. Upływało już półtorej godziny, a my dopiero raczyliśmy się średnio gorącym rosołem. Rosół bardzo był wodnisty i przypominał zupkę z papierka. Poprosiliśmy o wyjaśnienie kierownika sali. Kelner powiedział że jest chwilowo nieobecny. Zwróciliśmy uwagę o tej zupie drugiemu kelnerowi. W sumie okazuje się że obsługuje nas trzech kelnerów, ale żaden z nich nie zna podstawowych zasad obsługi restauracyjnej. W czasie obiadu zaskoczyło nas że jesteśmy jedynymi konsumentami w tej restauracji, kiedy natomiast u obu sąsiadów stale ktoś wchodził. Wreszcie nadleciała kaczka. Choć ukryta pod liśćmi sałaty, ale dało się ją odnaleźć. Wrażenia są bardzo mizerne - zbyt sucha, skóra bez aromatu tłuszczu kaczego, niektóre płaty mięsa jakby chłodne. Znowu poprosiliśmy kelnera o wyjaśnienia. Chłopak stał bezradny i z miną pikolaka niby wstydził się za szefa kuchni. Jednocześnie zapytaliśmy się o kierownika sali, czy jest już obecny, bo minęło kolejne pół godziny. Odpowiedź była negatywna. Po półtorej godziny czas na desery i wina. Karta niby bogata, ale kelner z góry uprzedził że brak jest sernika i lodów waniliowych. Wino anonsowane jako rocznik 2007 okazał się prawdopodobnie zlewką kilku gatunków. To dyshonor.
Poprosiliśmy o rachunek. Ponad 900 złotych, na cztery osoby. Paranoja! Za chwilę kelner powiedział, że terminal jest popsuty i należy zapłącić gotówką. Musieliśmy się dostać do najbliższego ATM, a to kolejny kłopot, bo w stolicy Polski nie ma żadnej informacji na Starówce gdzie są najbliższe bankomaty. Szukaliśmy ponad 20 minut. Wracając do Barssa znowu widzieliśmy kolejne grupy wchodzące do sąsiadów, ale nie do naszej restauracji. Przy płaceniu okazało się, że trzeba opłacić haracz kelnerski zwany serwisem. ZA CO?!!!!!!!!
Wyszliśmy bardzo zdegustowani, zaskoczeni, niepocieszeni, sfrustrowani, źle potraktowani, oszukani..........
Chcemy jak najszybciej zapomnieć o naszej niby wizycie u Barssa.
Szustkowski
(użytkownik niezarejestrowany)
2012-08-09 16:39:17
Nie polecam, a wręcz ostrzegam. Kuchnia na poziomie stołówki szkolnej. Porcje minimalne mają się nijak do ceny. Nowa obsada która nie ma pojęcia o fachu kelnera. Typowe podajniki. Na danie główne czekaliśmy ponad 50 min. Żenada, miejsce straciło w moich oczach. Nidy nie zorganizuje już tam imprezy firmowej czy spotkania biznesowego. W karcie win około 50 pozycji. Dopiero za 5 razem trafiłem wino, które było. Na dodatek popsuty terminal, płatność tylko gotówką. Szkoda że młody kelner nie poinformował nas o tym na wejściu, gdy tak zachwalał kuchnie. Nie polecam!!!