Mika
(użytkownik niezarejestrowany)
2010-12-28 01:45:06
Jednym słowem: żenada. Byłam w tym miejscu 2 razy. Po ostatnim, już wiem, że trzeciego z pewnością nie będzie. Ustosunkuję się do mojej ostatniej wizyty w Piekarni, bo pierwszej nawet nie chcę sobie przypominać. 25.12.2010 stwierdziliśmy z dwójką przyjaciół, że po bożonarodzeniowych rodzinnych obiadkach wieczorkiem wybierzemy się do klubu. Już na samym początku zostałam niemile zaskoczona, otóż cena za wejście (25zł) powinna być adekwatna do warunków i atrakcji przewidzianych na dany wieczór. W rezultacie przywitała nas:
-śmiesznie niska temperatura, do tego stopnia, że miałam gęsią skórkę i trzeba było siedzieć z bluzie;
-barmani, którzy mieli problem z nalaniem piwa z beczki, a jak prosiliśmy o butelkowe to trzeba było na nie czekać pół godziny;
-dj, który ewidentnie przyjechał z jakiejś remizy lub wiejskiej potupaji- nie słyszałam w żadnym klubie w Warszawie tak manieczkowego szaleństwa jak tam, jeden bit w kółko, wieś tańczy i śpiewa. (Dodam, że dj, który faktycznie miał grać na imprezie przyszedł ok. godziny 1:00 i rozumiem, że do tego czasu trzeba było go kimś zastąpić, ale błagam.. skąd wyście go wzięli?)
-towarzystwo, pasujące do 'muzyki'- rozumiem, że słowo 'selekcja' w tym klubie to tylko pic na wodę, nadropsowane dresy, pijane panienki rodem z prowincjonalnych dyskotek, adidasy, czapki z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne (WTF?)
-brak tak oczywistych rzeczy jak mydło, papierowe ręczniki w łazienkach itp.
Chciałam zaznaczyć, że nie podchodzę do tej sytuacji z góry sceptycznie. Byłam w różnych miejscach i uważam, że za tak narzucone ceny klientowi należy się miłe, ciepłe miejsce, wśród kulturalnych ludzi. Tak więc kochani menadżerowie Piekarni, zastanówcie się nad tymi dosyć istotnymi kwestiami. Może warto zmienić panów na bramkach? Porozmawiać z barmanami o organizacji? I nie żałować pieniędzy na dobrego dj'a?
Podsumowując: nie polecam.
(użytkownik niezarejestrowany)
2010-12-28 01:43:36
Jednym słowem: żenada. Byłam w tym miejscu 2 razy. Po ostatnim, już wiem, że trzeciego z pewnością nie będzie. Ustosunkuję się do mojej ostatniej wizyty w Piekarni, bo pierwszej nawet nie chcę sobie przypominać. 25.12.2010 stwierdziliśmy z dwójką przyjaciół, że po bożonarodzeniowych rodzinnych obiadkach wieczorkiem wybierzemy się do klubu. Już na samym początku zostałam niemile zaskoczona, otóż cena za wejście (25zł) powinna być adekwatna do warunków i atrakcji przewidzianych na dany wieczór. W rezultacie przywitała nas:
-śmiesznie niska temperatura, do tego stopnia, że miałam gęsią skórkę i trzeba było siedzieć z bluzie;
-barmani, którzy mieli problem z nalaniem piwa z beczki, a jak prosiliśmy o butelkowe to trzeba było na nie czekać pół godziny;
-dj, który ewidentnie przyjechał z jakiejś remizy lub wiejskiej potupaji- nie słyszałam w żadnym klubie w Warszawie tak manieczkowego szaleństwa jak tam, jeden bit w kółko, wieś tańczy i śpiewa. (Dodam, że dj, który faktycznie miał grać na imprezie przyszedł ok. godziny 1:00 i rozumiem, że do tego czasu trzeba było go kimś zastąpić, ale błagam.. skąd wyście go wzięli?)
-towarzystwo, pasujące do 'muzyki'- rozumiem, że słowo 'selekcja' w tym klubie to tylko pic na wodę, nadropsowane dresy, pijane panienki rodem z prowincjonalnych dyskotek, adidasy, czapki z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne (WTF?)
-brak tak oczywistych rzeczy jak mydło, papierowe ręczniki w łazienkach itp.
Chciałam zaznaczyć, że nie podchodzę do tej sytuacji z góry sceptycznie. Byłam w różnych miejscach i uważam, że za tak narzucone ceny klientowi należy się miłe, ciepłe miejsce, wśród kulturalnych ludzi. Tak więc kochani menadżerowie Piekarni, zastanówcie się nad tymi dosyć istotnymi kwestiami. Może warto zmienić panów na bramkach? Porozmawiać z barmanami o organizacji? I nie żałować pieniędzy na dobrego dj'a?
Podsumowując: nie polecam.