Smaki Pogodzinach :: Blog

Herbata serwowana na 24 sposoby w t-Barze

12 lipca 2012

Kojarzyć się może prawie ze wszystkim: z chodzeniem po górach, z podróżami do Azji, z termosem, z zimą i zmarzniętymi rękoma, ale też upiornie gorącym latem, z przyjmowaniem gości, z codziennością i z momentami wyjątkowymi, kiedy herbatę parzy się w specjalnym dzbanuszku i pije się ją z ładnej, cieniutkiej porcelany.

Do takich momentów zaliczam swoją wizytę w t-Barze by Dilmah, czyli w Klubie Miłośników Dobrej Herbaty na ul. Szpitalnej 5 w Warszawie. Lokalizacja też wyśmienita, bo zaraz obok pijalnia czekolady Wedla, a kilka kroków dalej my'o'my z doskonałą kawą i bajglami. Na początek proste, ale jakże dostojne wnętrze baru. Motywem przewodnim jest drewno, matowa drewniana podłoga, stylowe krzesła z drewnianymi oparciami i szachownica kwadratowych półek, pokrywających całą ścianę przy barze, na których ustawione są kolorowe pudełeczka z serii t, czyli najlepszej serii herbat serwowanych w tej herbaciarni i restauracji w jednym.

Rozmowa z Michałem Oszczykiem okazuje się fascynująca, nie tylko ze względu na rozległą wiedzę menadżera t-Baru na temat herbaty, ale też ilości mitów herbacianych, które udaje mu się obalić w czasie jednego spotkania.

Muszę przyznać, że czuję silniejszą nić porozumienia z kawoszami niż fanami wymyślnych herbat. Wydaje mi się, że im prostszy napój, tym bliższy swojemu pierwotnemu smakowi i zastosowaniu. Dlatego nie napój kawowy z bitą śmietaną, tylko najprostsze podwójne espresso. I nie herbata z owocami dzikiej róży, ale zwykła czarna. Zacznijmy więc od mitu sklepów herbacianych. Dowiaduję się, że herbata nie lubi wilgoci. Kiedy idziemy do centrum handlowego i widzimy mały sklepik z mnóstwem słoików wypełnionych herbatą z najprzeróżniejszymi kawałkami owoców lub kwiatów, pokusa jest wielka. Okazuje się jednak, że naturalne składniki oddają wilgoć herbacie, a ona tego nie lubi. Po suszeniu, herbata ma tylko 2% wilgotności, a po przekroczeniu 8 % traci swoje najcenniejsze walory smakowo-zapachowe. Poza tym, herbaty sprzedawane z dużych słoików można kupić na giełdach herbacianych po bardzo niskiej cenie, wymieszać z innymi składnikami i sprzedawać jako produkt wyższej jakości, to znaczy droższy. 

Kolejny mit to herbata w torebkach oraz pył contra herbata liściasta. Dowiaduję się, że herbaty, które są podawane w torebkach lub tzw. piramidkach są takiej samej wysokiej jakości, jak herbata sypka. I że im większą powierzchnię obmywa woda, tym bardziej esencjonalna będzie ta herbata. Czyli im drobniej złamane liście herbaty, tym herbata naciągnie więcej esencji. A ja byłam przekonana, że im większe liście, tym mocniejsza herbata.

Dzwonię do mojej babci, która całe życie mieszkała na wsi i opowiadała mi, że pamięta swoją pierwszą kawę pitą w latach 70-tych i moc, jaką czuła po wypiciu jednej małej czarnej. Tym razem pytam o herbatę, ale okazuje się, że herbata zawsze była dostępna. Sypało się jej dużo na spód szklanki i zalewało wrzątkiem. Po kilku minutach herbata naciągała esencję i taką 'siekierę' można było rozcieńczać kilkakrotnie dolewając wody. Michał Oszczyk wyjaśnia, że herbata powinna być parzona od 3 do 5 minut. Poza tym, woda, którą zalewamy herbatę, powinna być swieżo gotowana, ponieważ w przeciwnym razie woda traci tlen. I nie zapominamy o przykryciu naszej filiżanki lub kubka z herbatą, żeby nie traciła swojego zapachu. W trakcie parzenia, poruszamy lub mieszamy delikatnie herbatę, żeby woda dokładanie opłukała listki. Ważna informacja, i kolejna nowość dla mnie: im krócej herbata jest parzona, tym jest ona łagodniejsza w smaku, ale tym więcej zawiera właściwości pobudzających.

Zaczęliśmy degustację herbat z serii Watte od tych rosnących na niższych terenach

Przechodzimy do degustacji herbat z serii Watte, co oznacza ogród w języku singalijskim. Jest Yata Watte, która rośnie na wysokości do 305 m n.p.m, Meda Watte rosnąca między 600 a 900 m n.p.m, następnie Uda Watte, którą można znaleźć na terenach na wysokości między 1200 a 1500 m n.p.m, i najbardziej delikatna Ran Watte rosnąca powyżej 1800 m n.p.m. Barman starannie odmierza 2 gramy każdej z herbat i parzy je przez niecałe 5 minut. Rzeczywiście, różnica w smaku, zapachu i kolorze Yata Watte i Ran Watte jest bardzo wyraźna. Słuchając o herbatach i siorbiąc 4 różne rodzajów tego cejlońskiego złota o nazwie Watte, zauważam rządek 24 herbat, które są codziennie zaparzone w t-Barze i eksponowane pod ladą baru, za szybką, tak żeby klienci mogli podjąć decyzję, co do wyboru napoju, na który mają ochotę. Dombagastalawa, Lapsang Souchong, Prince of Kandy, czy Nuwara Eliya Pekoe to nie imiona kolejnych dzieci Angeliny i Brada, ale przepiękne nazwy herbat tam dostępnych. I choć żar leje się z nieba, wybieram Lapsang Souchong, pochodzącą z prowincji Fujian z Chin. Czytam w karcie herbat, że jej więdniecie przebiega nad palącym się drewnem sosnowym lub cyprysowym, co nadaje jej smołowy aromat. Rzeczywiście, jest ciężka w smaku, gorzkawa, smołowa, dymna. Jest cudowna.

Ran Watte to herbata rosnąca powyżej 1800 m n.p.m., oddychająca rozrzedzonym powietrzem, okazuje się jasna w barwie, aromatyczna i niesamowicie delikatna w smaku

t-Bar to nie tylko herbaciarnia, gdzie filiżanka herbaty kosztuje przeciętnie 9 zł, ale miejsce, gdzie można wpaść na t-moktajle, czyli koktajle bezalkoholowe, robione na bazie herbaty. Jest na przykład Wędzony t-moktajl, z Dilmah Lapsang Souchang, sokiem jabłkowym, syropem Blue Curacao, świeżym melonem i suszoną śliwką za 12 zł. Jest też Dilmah Sencha Green Special, na bazie herbaty Sencha Green, ze świeżo wyciskanym sokiem pomarańczowym, sokiem cukrowym i sokiem z limonki, też za 12zł. Jeśli chodzi o t-koktajle, moją uwagę przykuwa Królewski t-koktajl, przygotowywany na bazie Dilmah Silver Tips, czyli królowej wśród białych herbat, crème de Cassis, i wina musującego (18 zł). Menu t-Baru zawiera także kanapki, na przykład bagietkę z tuńczykiem, pomarańczą, sałatą lodową, kolendrą, szczypiorkiem i majonezem za 12 zł, są sałatki, dania śniadaniowe, zestawy lunchowe składające się z zupy i dania drugiego. Jest też menu sezonowe, w którym w tym tygodniu dominują truskawki. Można tam między innymi znaleźć grillowane polędwiczki wieprzowe z musem truskawkowym podawane z ziemniakami i koperkiem za 32 zł.

W t-barze można też kupić książki o historii herbaty, a także książki kucharskie z przepisami prosto ze Sri Lanki

Po raz kolejny mam poczucie, że wizyta w nowym miejscu zmieniła moją dotychczasową perspektywę na coś tak codziennego, jak herbata. To nie jest już płyn, który ma tylko ugasić pragnienie lub ogrzać w zimne wieczory. To napój z niezwykłą historią, pięknymi, poetyckimi nazwami, szerokim wachlarzem smaków i barw. Herbata to nie tylko prosta czarna z miodem i cytryną, ale wytworny napój, który może pobudzić zmysły.

 

Magdalena Malinowska

Naczelna Kulturalno-Kulinarna
 

Poprzedni wpis Następny wpis

loading...